Fioletowy las, Perry Foster
Producent: Studio Astropsychologii
Cena: 18.90 zł brutto
- Poczta Polska - przesyłka zagraniczna 30.00 zł brutto
- Poczta Polska - Global Expres 49.00 zł brutto
- Poczta Polska 9.99 zł brutto
- Poczta Polska - odbiór w punkcie 9.99 zł brutto
- Kurier UPS 14.00 zł brutto
- Poczta Polska - przesyłka zagraniczna 30.00 zł brutto
- Paczkomaty InPost 9.99 zł brutto
- Kurier InPost 15.00 zł brutto
- UPS przesyłka zagraniczna 35.00 zł brutto
- UPS przesyłka zagraniczna 49.00 zł brutto
- Orlen Paczka 8.49 zł brutto
Foster Perry jest absolwentem Uniwersytetu Georgetown, studiował również sztuke, taniec i film, a także pobierał nauki u starszyzny plemiennej, szamanów i uzdrowicieli. Prowadzone przez niego warsztaty oraz sesje terapeutyczne, odbywające się w ponad dwudziestu krajach na całym świecie, w tym również w Polsce, cieszą się ogromnym powodzeniem.
Filoletowy las jest rezultatem osobistej podróży autora poprzez amazońską dżunglę. Jest próbą zrozumienia duchowej ręki, która prowadzi nas, kiedy wkraczamy w nieznane i zmuszeni jesteśmy do poświęcenia starych nawyków myślenia i życia.
Zewnętrzna podróż, opisana w tej książce przez znakomitego psychoterapeutę (i nauczyciela) z uniwersyteckim wykształceniem, jest odzwierciedleniem wewnętrznych poszukiwań swojego miejsca w świecie, jest opowieścią o Tobie samym.
Książka ta jest dzikim lasem mojego doświadczenia, które zawiera wiele trudnych i surowych chwil. Uzdrowiłem swój własny ból i zranienia poprzez tę książkę i moim zamiarem jest byście Wy zrobili to samo.
Foster Perry
Spis treści:
Podziękowania11
Wstęp..... 13
PROLOG: Chiron i Rousseau..... 19
CZĘŚĆ I: ŚMIERĆ OJCÓW..... 29
Rozdział 1. Indianie Xavante..... 31
Rozdział 2. Śmierć w rodzinie..... 45
CZĘŚĆ II. FIOLETOWY LAS I FIOLETOWE BARDO..... 57
Rozdział 3. Paje, chroń świat..... 59
Rozdział 4. Kolor fioletowy: wejście w bardo..... 65
Rozdział 5. Uwodzenie i ayahuasca..... 71
Rozdział 6. San Pedro..... 83
Rozdział 7. Boliwia..... 91
Rozdział 8. Podróże poprzez fioletowe bardo..... 99
Săo Paulo..... 99
Almada i Ubatuba..... 103
Aiuruoca..... 109
Curitiba..... 111
Belo Horizonte..... 114
Brasilia..... 116
Alto Paraiso..... 119
CZĘŚĆ III: OCZYSZCZENIE I OSZUKIWANIE SAMEGO SIEBIE..... 125
Rozdział 9. Sen o byku..... 127
Rozdział 10. Gitte White Hawk..... 133
Rozdział 11. Hawaje..... 141
Rozdział 12. Następstwa..... 157
Rozdział 13. Opętanie..... 165
CZĘŚĆ IV: STAWIANIE CZOŁA MNIEJSZEMU I WIĘKSZEMU STRAŻNIKOWI..... 179
Rozdział 14. Eleuzyńskie Misteria..... 181
Rozdział 15. Spotkanie Strażników w bramie przejścia..... 197
Epilog: Lek Kolibra i transformacja Księżyca..... 207
O autorze..... 214
Fragment:
Wódz dał mi trzy rośliny. Jedną był korzeń nazywany uhotetepa, który leczy raka, wrzody, rany i bóle pleców. Inny korzeń o nazwie watopiri leczy AIDS. Poinstruował mnie jak dbać o ten korzeń i zasadzić go w Stanach Zjednoczonych. Trzeci korzeń jest rośliną ochronną. Nazywa się iwaipo i jest lekko nacięty cztery razy po jednej stronie. Powiedział, że korzeń połączony jest z deszczem i gwiazdami. Korzenie te są darami dla mnie. Dają mi pożywienie z Ziemi i mocną podstawę.
Owinął również wokół moich nadgarstków i kostek cienki sznurek zrobiony z pędów drzew, by odganiać choroby.
Spotkałem Tserete w maleńkim mieszkaniu w pobliżu favellas - slumsów, którymi rządzi skorumpowana policja i narkotykowi baronowie - po tym, jak olbrzymia burza lunęła nad Rio de Janeiro, obalając drzewa, obmywając atmosferę przemocy i układając siedem pełnych tęcz na niebie nad miastem.
Kiedy ujrzałem Tserete za otwartymi drzwiami, uśmiechającego się i królewskiego w postawie, poczułem, że jestem o krok od wspaniałego spotkania. Obaj dzieliliśmy duchową energię. Jest to jedyny sposób w jaki jestem w stanie opisać tę wymianę. Zaśpiewałem mu starą powitalną pieśń. Kazał mi się położyć i przesunął rękę nad moim brzuchem, wyzwalając siłę krwi, lecznicze ciepło. Byłem we właściwym miejscu. Ukląkł obok mnie i podzielił się swoją życiową siłą, szaman do szamana, z pokorą i szacunkiem dla daru ducha. Skandował w języku Xavante głębokim dźwiękiem wylęgającym się w trzewiach, skierowanym, silnym i nieustraszonym. Obserwowałem jak mój strach mnie opuszcza, pozostały miłość dla jego duszy, plemienia i szacunek dla jego i mojego ciała.
Opowiedział mi sen. Był w swoim domu w lesie, dużym, okrągłym, ze słomy i śnił o Indianinie - a może był on częściowo Indianinem, a częściowo białym - nie był w stanie określić niczego oprócz natury serca tego człowieka. Zobaczył w tym śnie mnie i pracę, która nadchodziła poprzez moją osobę, przyjechał więc do Rio, żeby mnie odnaleźć. Zobaczył również, że będę pomagał jego plemieniu i zabiorę go do Stanów Zjednoczonych. Ameryka Północna jest dla Xavante bardzo odległa, jest ziemią obietnicy i bogactwa. Wiedział bardzo niewiele o prawdziwych Stanach Zjednoczonych i ciężkim położeniu rdzennych Amerykanów. Nasze spotkanie odbyło się pod niebem tęczowego wojownika i ustaliliśmy datę mojego przyjazdu do Matto Grosso.
Po zdziesiątkowaniu jego plemienia przez amerykańskie korporacje moje przybycie w pokoju do ich wioski byłoby symboliczne - pojednanie się po starej wojnie. Dla nich symbolizowałem nowy, lepszy kraj. Tserete chciał, abym wyjechał z miasta i czuł się w jego rezerwacie jak u siebie w domu. Pojechałem.
Jazda do rezerwatu zajęła trzy długie dni. Przyjechałem z moim przyjacielem Humberto (tłumaczem podczas podróży) i moim kierowcą Bruno dużą Toyotą z napędem na cztery koła. Słońce było gorące, parne, drogi dziurawe, a nam pozostały niekończące się godziny na kontemplowanie znaczenia tej podróży. Mijaliśmy prostytutki czekające, by uwieść kierowców ciężarówek. Pochodziły z małych wiosek, miały rodziny, lecz potrzebowały dodatkowych pieniędzy. Kamuflowały się różnokolorowymi perukami. Mijaliśmy niekończące się hotele na godziny i chuchascarias, czyli sklepy mięsne. Pomimo tych zakłóceń czułem więź z ziemią Xavante, niewidzialna srebrna nić przybliżała mnie do niej coraz bardziej. Przyjechałem do Campinopolous wyczerpany jazdą i chętny, by zobaczyć twarz Tserete, jak syn marnotrawny oczekujący na ojca. Nie mogliśmy go jednak nigdzie zlokalizować. Pytaliśmy w miasteczku, ale nikt nie znał miejsca jego pobytu. Rozminęliśmy się z naszym spotkaniem o jeden dzień. Gdzie mieszkał? W rezerwacie San Juan? Humberto zdobył wskazówki i Bruno zabrał nas bezpośrednio do plemienia omijając wodza Tserete. To był nasz pierwszy błąd.
Nie spotkanie się z nim jako pierwszym było okazaniem braku szacunku. Dowiedziałem się o tym za późno. Jechaliśmy pod olbrzymim baldachimem drzew nad rzekę z olbrzymim powalonym drzewem, łączącym oba jej brzegi. Drzewo było szerokie, jak most z naszego do ich świata. Wysiadłem z samochodu, zdjąłem buty i przeszedłem po moście z drzewa na drugą stronę. Tam stało pięćdziesięciu młodych Xavante: rozpromienionych, umięśnionych, ubłoconych i zaciekawionych. Od dwudziestu czterech godzin, umalowani czerwoną farbą, czekali na mój przyjazd, by mogli rozpocząć ceremonie powitalne.
W jakiś sposób ich znałem, znałem ich wewnętrzne imiona. Co ja robiłem w ich świecie, tak dziwnym, a jednak tak znajomym? Tserete czekał wciąż na mnie w miasteczku. Wysłałem Humberto, by go odnalazł - kolejny błąd. By okazać szacunek powinienem był sam pojechać do miasta i go odnaleźć. Zamiast tego siedziałem w wiosce, gdzie dzieci o śmiertelnie bladych twarzach bawiły się moim ubraniem i rozmawiałem z dwojgiem ludzi, których znałem z Rio.
Paul i Deborah przyszli na moje warsztaty, podczas których Tserete siedział u mego boku dokonując swego głębokiego uzdrawiania. Poprosił Paula i Deborah, by się do nas przyłączyli. Przywitałem się z nimi zaraz po przyjeździe, lecz oni byli smutni, inni niż zazwyczaj. Powiedzieli mi o sarna, chorobie, którą zaraża się od sierści psów i o tym jak psy były źle traktowane. Powiedzieli mi, że kobiety mają rolę podległą, a woda jest niebezpieczna do picia. Domy Xavante dzielone były z kurami, zwierzętami i wielu członków rodziny żyło razem na małej przestrzeni, bez żadnych warunków sanitarnych. Ludziom Zachodu wydaje się, że szlachetny dzikus żyje w nieskazitelnej niewinności. Spędziłem zbyt wiele czasu w rezerwatach północno-amerykańskich Indian, żeby mieć takie oczekiwania.
224 strony
Kod producenta: 01001080
Stan produktu: nowy
Ten produkt nie ma jeszcze opinii
Twoja opinia
aby wystawić opinię.