Możliwości Twojego umysłu
Laura Smokowicz
Producent: StudioAstro/Vital
Cena: 22.00 zł brutto
Koszty dostawy:
- Poczta Polska - przesyłka zagraniczna 30.00 zł brutto
- Global Expres 49.00 zł brutto
- Poczta Polska 9.99 zł brutto
- Poczta Polska - odbiór w punkcie 9.99 zł brutto
- Kurier UPS 14.00 zł brutto
- Poczta Polska - przesyłka zagraniczna 30.00 zł brutto
- Paczkomaty InPost 9.99 zł brutto
- Kurier InPost 15.00 zł brutto
- UPS przesyłka zagraniczna 35.00 zł brutto
- UPS przesyłka zagraniczna 49.00 zł brutto
- Orlen Paczka 8.49 zł brutto
Dostępność:
Opis produktu
Umysł ludzki skrywa w sobie wiele tajemnic. Granice możliwości tego cudownego narzędzia są wciąż dla wielu badaczy i naukowców zagadką. Jedno jest pewne: możliwości te są ogromne. Dopiero zrozumienie, jak wielką mocą dysponujesz, pozwoli ci na odpowiednie oddziaływanie na świat fizyczny i kontakt ze światem duchowym. Przekonaj się, jak wiele możesz osiągnąć dzięki tej książce. Zrozumiesz, że w twoim umyśle drzemią możliwości, które dotąd uznawałeś za nadnaturalne.
Otaczający nas wszechświat poznajemy za pomocą umysłu. Paradoksalnie jednak to właśnie ludzki umysł jest najbardziej zagadkowym i nie do końca poznanym elementem tego świata. Laura Smokowicz, nie kwestionując dotychczasowych osiągnięć poszczególnych dyscyplin naukowych, próbuje rzucić nowe światło na aktualny stan rzeczy. Chce odpowiedzieć na pytanie, czy Ludzkość dojrzała do tego, by odpowiedzialnie posługiwać się tą mocą.
Spis treści:
Wstęp .....11
.....
Rozdział I.....
Tajemnice umysłu..... 15
To, co zakryte..... 15
Cudowne dzieci..... 17
Krucha nierównowaga..... 23
Co „siedzi” w mózgu..... 35
Wyleczeni przez wiarę..... 45
W poszukiwaniu harmonii..... 49
.....
Rozdział II.....
Czysty umysł..... 55
Święty Franciszek z Asyżu..... 55
Ojciec Pio..... 58
Mistycy Wschodu..... 62
Albert Einstein..... 66
.....
Rozdział III .....
Nasi przodkowie i bracia mniejsi..... 71
Wzgardzone dziedzictwo..... 74
W świecie zwierząt..... 87
Czujące rośliny..... 94
.....
Rozdział IV .....
Oblicza niewidzialnego..... 101
Magia, wróżby, czary..... 101
Astrologia i alchemia..... 107
Nie tylko w szklanej kuli..... 113
Różdżkarstwo..... 117
Stygmatycy i stygmaty..... 122
Wizje świętych i objawienia świeckie..... 126
.....
Rozdział V .....
Co ONI widzą..... 135
Prorocy i proroctwa..... 135
Jasnowidztwo i telepatia..... 142
Podróże poza ciałem..... 145
Moc uzdrawiania..... 148
.....
Rozdział VI.....
Poszukiwacze nad przepaścią..... 157
Ciemna strona natury..... 157
Histeria czy opętanie..... 160
Ofiary okultyzmu i magii..... 168
Sekty Złego..... 169
.....
Rozdział VII.....
Życie jak teatr..... 175
Paradoksy rzeczywistości..... 176
Klątwy i uroki..... 181
Jedność aż po grób..... 187
Na przekór zmysłom..... 190
.....
Rozdział VIII.....
Ludzie jak marionetki..... 197
Psychologia tłumu..... 197
Psychomanipulacja..... 203
Parapsychologia w szpiegostwie..... 211
W szponach namiętności..... 216
.....
Rozdział IX .....
Granice poznania..... 223
Ignorabimus du Bois Reymonda..... 223
Marzenie Einsteina..... 225
Fizycy bliżej mistyków..... 227
Świat bez granic - czy Bóg gra w kości?..... 229
.....
Bibliografia i źródła ..... 233
Fragment:
Astrologia i alchemia
Początki astrologii są zapewne dawniejsze, niż świadczące o jej uprawianiu źródła pisane. Dokumenty astrologiczne z biblioteki Asurbanipala (669-626 p.n.e.) zawierają, obok codziennych horoskopów przeznaczonych dla króla, również kopie tekstów z czasów Hammurabiego (ok. 1792-1750 p.n.e.) i nawet jeszcze starszych. Dowiadujemy się z nich, że wiedza astrologiczna była szczególnie ceniona i pielęgnowana przez kapłanów. Nie tylko w starożytnej Mezopotamii i starożytnym Egipcie. Astrologia i alchemia rozwijały się również w Chinach, Indiach, wśród Majów i Azteków, a później w starożytnej Grecji i Rzymie.
Astrologia, początkowo uprawiana wyłącznie przez kapłanów jako „boska wiedza”, umożliwiająca zapewnienie pomyślności państwu i jego władcom, z czasem zaczęła zyskiwać wymiar bardziej świecki, a horoskopy zaczęto stawiać również „zwykłym” obywatelom. Prawdopodobnie taka umiejętność stanowiła dla niektórych astrologów podstawowe źródło utrzymania, stwarzając zawód astrologa.
Stanowisko nadwornego astrologa, choć zapewniające prestiż, było czasami zajęciem niezbyt bezpiecznym, a nie spełniający oczekiwań władcy horoskop mógł zaprowadzić jego autora do lochu lub w ręce kata. Zapewne to było przyczyną hermetyzacji języka, jakim posługiwać się zaczęli astrologowie. Poza tym - pewna ogólnikowość i niejasność zapobiegały również kompromitacji wobec klienteli. Zawsze można było wówczas, post factum, znaleźć inną, właściwszą wykładnię. Stawianie horoskopów było, jak się wydaje, bardzo rozpowszechnione już w czasach Pitagorasa (też przecież astrologa), a w czasach starożytnej Grecji do najsłynniejszych należała szkoła astrologiczna Berossosa na wyspie Kos i w Aleksandrii. W Rzymie astrologia również cieszyła się uznaniem, chociaż przesądni Rzymianie przedkładali nad nią wróżbiarstwo, uprawiane, podobnie jak astrologia, głównie przez augurów.
Rozwój astrologii na pewien czas zahamował edykt mediolański i niechętne stanowisko części hierarchii kościelnej, lecz nadal odwoływali się do niej gnostycy i neoplatończycy. Renesans astrologii nastąpił najpierw w krajach arabskich, zwłaszcza w Toledo, Grenadzie i Sewillii, wraz z ogólnym ożywieniem naukowym na Półwyspie Iberyjskim, a od początku XII wieku także w Europie. Na przełomie XII i XIII wieku astrologia stała się uznaną dyscypliną wiedzy, a w XIV i XVI wieku na uniwersytetach w Bolonii, Padwie, Mediolanie istniały samodzielne katedry astrologii. W 1459 taka katedra powstała też w Krakowie dzięki fundacji Marcina Króla z Żurawicy, dając początek słynnej astrologicznej szkole krakowskiej (Marcin Bylica, Jan z Głogowa, Wojciech z Brudzewa). Oprócz sporządzania horoskopów dla władców i możnych, astrologowie starali się również stworzyć teorię Kosmosu, a należeli do tego grona między innymi M. Ficino, Regiomontanus, Agrippa von Netteheim, Paracelsus i Cardano. Astrologia zaczęła podupadać i poszła w zapomnienie w czasach Oświecenia, gdy potępiać zaczęto wszystko, co opierało się bezpośredniemu oglądowi.
Tymczasem - jak zauważył słusznie W. Farkas - astrologia nie jest ani paranauką, ani namiastką nauki, lecz reprezentuje inny, ezoteryczny punkt widzenia. Taki punkt widzenia jest nie do przyjęcia przez współczesną naukę - stąd naukowcy na ogół nie wykazują nawet najmniejszego zainteresowania tą dziedziną wiedzy o tysiącletnich korzeniach. Opublikowany w 1975 roku przez jeden z amerykańskich magazynów artykuł - manifest pod znamiennym tytułem „Zastrzeżenia wobec astrologii” podpisało 186 znanych naukowców, w tym 18 laureatów nagrody Nobla. Zapewne większość z owego szacownego grona, autorytarnie potępiającego astrologię, niewiele na jej temat mogłaby powiedzieć, a kimże jest osoba, wypowiadająca autorytarne sądy bez znajomości rzeczy? Takiego pytania owe autorytety naukowe nie zadawały sobie zapewne, zadał je sobie natomiast dr Percy Seymour, astronom i kierownik planetarium, po tym, jak potępił astrologię w ulicznej sondzie telewizji BBC. Po tym fakcie uświadomił sobie, że wypowiedział się na temat sobie nieznany - i zabrał się do studiowania astrologii.
W kilka lat później dr Seymour miał już zupełnie inny pogląd na astrologię, a w jednym z referatów przedstawił opartą na niej teorię „kosmicznej orkiestry”, w której „cały Układ Słoneczny, a w zmniejszonej skali cały wszechświat - gra skomplikowaną symfonię na liniach sił Ziemi”. Znów wracamy więc do pojęcia harmonii Wszechświata, w którym istnieje ścisły związek wszystkiego ze wszystkim! Bo - faktycznie, na takich właśnie założeniach opiera się astrologia i równie jak ona pogardzana alchemia. Te dziedziny wiedzy łączy zresztą jeszcze jeden istotny paradygmat: dążenie do stworzenia całościowej „teorii wszystkiego” - świętego Graala współczesnej fizyki i astrofizyki.
O stworzeniu jednolitej teorii pola marzył już Albert Einstein i temu zagadnieniu poświęcił ostatnie lata swoich badań naukowych. Nie udało mu się - podobnie, jak żadnemu ze słynnych astrologów i alchemików. Być może nie uda się to także Stevenowi Hawkingowi, który należy do grona „poszukiwaczy” i uważa, że „teoria wszystkiego” pozwoli nam stać się „panami Wszechświata”. Być może Wszechświat nie ma końca w przestrzeni i czasie. Być może dzieją się w nim rzeczy niepojęte i niemożliwe. Być może żyjemy w świecie, który jest tylko brzegiem ograniczającym głębszą rzeczywistość o większej liczbie wymiarów. Jeśli tak wygląda Wszechświat, to my jesteśmy bardzo niedoskonałą formą bytu, rozkwitającego pełnią różnorodności w innych wymiarach... Czy możemy więc opierać poznanie Wszechświata na tak kruchych podstawach, jak nasze zmysły i dostępne nam narzędzia badawcze?
Wróćmy jeszcze na chwilę do manifestu naukowców przeciw astrologii, opublikowanego w 1975 roku przez magazyn „Humanist”. Stał się on na tyle głośny (Paul Feyerabend przyrównał manifest do słynnej bulli papieża Innocentego VIII z roku 1484, która rozpoczęła polowanie na czarownice), że w rok później powstał Komitet Naukowego Badania Hipotez Odnoszących się do Zjawisk Paranormalnych (CSISCOP), z udziałem sceptyków - specjalistów różnych dziedzin nauki, a pracami zespołu kierowali Paul Kurz, profesor filozofii Uniwersytetu stanowego w Nowym Jorku i Marcello Truzzi, socjolog na Uniwersytecie Eastern Michigan oraz wydawca „Humanist”.
„Pierwszą ważniejszą hipotezę, którą zbadano - podaje Encyklopedia zjawisk paranormalnych - postawił francuski psycholog i statystyk Michel Gauquelin: dotyczyła ona przypuszczalnej korelacji miedzy konfiguracją planet w momencie urodzenia a późniejszym sukcesem w określonych profesjach.
Dwaj astronomowie, George Abel i Dennis Rawlins (członkowie założyciele CSISCOP) oraz statystyk Marvin Zelen przeprowadzili odpowiednio zakrojone powtórzenie jednego z badań Gauquelina i doszli do zbliżonych pozytywnych wyników. Tak wiec Kurz, inspirator manifestu skierowanego przeciw astrologii, musiał teraz pogodzić się z dowodem przemawiającym na jej korzyść już w początkach swej krucjaty przeciwko rzekomej irracjonalności.
Nastąpiła po tym ostra rywalizacja, dobrze udokumentowane zarzuty o chęć zatuszowania sprawy, po czym posypały się rezygnacje tak wybitnych członków, jak Richard Kammann z Nowej Zelandii, sceptyczny od lat Eric Dingwall i sam Rawlins, który ujawnił całą historię związaną ze sprawą Gauquelina. (...) Współzałożyciel CSISCOP, Truzzi, również wcześnie odszedł pozbawiony złudzeń...”
Alchemia była nauką hermetyczną. Dążeniem do doskonałości. Złoto - w potocznym pojęciu podstawowy cel alchemii - wcale nie miało takiego znaczenia, jakie przypisuje się alchemikom współcześnie. Już Mircea Eliade zauważył, że nie złoto, lecz żelazo pełniło doniosłą rolę w alchemii. W. Farkas zwraca uwagę na kabalistyczną interpretację słowa ALCHIA, synonimu alchemii dającego w wyniku liczbę 56 i... jednocześnie masy atomowej najważniejszego izotopu żelaza.
„Alchemia to błędny ogród, w którym aż nazbyt łatwo można utknąć albo wybrać niewłaściwy kierunek. Wątpliwe, aby udało go się w całości przebrnąć, pomierzyć i rozszyfrować. Potraktujmy raczej alchemię jako jeden z konarów kosmicznego drzewa poznania, porównując je do jesionu świata Igdrasil z germańskiej mitologii, który podtrzymuje wszechświat, wyrastając z otchłani chaosu ginnungagap i mając korzenie we wszystkich światach. (...) Tak np. alchemia jest bezpośrednim protoplastą chemii, fizyki, produkcji przemysłowej i atomistyki. Alchemiczne metody laboratoryjne i teorie pierwiastków zostały skwapliwie przejęte i powstało z nich to, co dziś rozumiemy przez nowoczesne przyrodoznawstwo. Próżno by jednak szukać w tak zwanym nowoczesnym myśleniu tych elementów, które są wspólne alchemii i astrologii. Chodzi tu o siłę życiową, duchowo-witalne pochodzenie pierwiastków, możliwość transformacji duchowo-ezoterycznej, ciała (energetyczne) astralne i podobne koncepcje sfery ponadmaterialnej. Inna sprawa, że takie właśnie wyobrażenia można dziś bez nadmiernego trudu wyprowadzić z nowej fizyki, czy wręcz znaleźć wśród jej twierdzeń.
Nie inaczej było w przypadku dawnej medycyny i botaniki. Ich duchowo-witalne treści lekceważono jako prymitywną magię, a ich fundamentalny całościowy punkt widzenia (także na ciało ludzkie) uważano za nienaukowy. Treści czysto mechaniczne zostały włączone do naukowej medycyny i farmacji i doprowadziły do sytuacji zdrowotnej, która w naszych czasach zaczyna budzić pierwsze wątpliwości. Nie dość na tym - coraz silniej odczuwana jest potrzeba nowego (a w rzeczywistości starego) spojrzenia całościowego. Człowiek, jak się sądzi, jest czymś więcej niż tylko sumą części i nie powinno się go traktować jak starego samochodu, w którym aż do ostatniej chwili po prostu montuje się części zamienne (...). Pradawne nauki stanowiły zwarty kompleks. Nie było między nimi bratobójczego rozdźwięku. Wiedza ezoteryczna obejmowała wszystko: człowieka i zwierzę, roślinę i minerał, gwiazdy i ziarenka pyłu, leczenie i magię, mechanikę i spirytualizm”.
Otaczający nas wszechświat poznajemy za pomocą umysłu. Paradoksalnie jednak to właśnie ludzki umysł jest najbardziej zagadkowym i nie do końca poznanym elementem tego świata. Laura Smokowicz, nie kwestionując dotychczasowych osiągnięć poszczególnych dyscyplin naukowych, próbuje rzucić nowe światło na aktualny stan rzeczy. Chce odpowiedzieć na pytanie, czy Ludzkość dojrzała do tego, by odpowiedzialnie posługiwać się tą mocą.
Spis treści:
Wstęp .....11
.....
Rozdział I.....
Tajemnice umysłu..... 15
To, co zakryte..... 15
Cudowne dzieci..... 17
Krucha nierównowaga..... 23
Co „siedzi” w mózgu..... 35
Wyleczeni przez wiarę..... 45
W poszukiwaniu harmonii..... 49
.....
Rozdział II.....
Czysty umysł..... 55
Święty Franciszek z Asyżu..... 55
Ojciec Pio..... 58
Mistycy Wschodu..... 62
Albert Einstein..... 66
.....
Rozdział III .....
Nasi przodkowie i bracia mniejsi..... 71
Wzgardzone dziedzictwo..... 74
W świecie zwierząt..... 87
Czujące rośliny..... 94
.....
Rozdział IV .....
Oblicza niewidzialnego..... 101
Magia, wróżby, czary..... 101
Astrologia i alchemia..... 107
Nie tylko w szklanej kuli..... 113
Różdżkarstwo..... 117
Stygmatycy i stygmaty..... 122
Wizje świętych i objawienia świeckie..... 126
.....
Rozdział V .....
Co ONI widzą..... 135
Prorocy i proroctwa..... 135
Jasnowidztwo i telepatia..... 142
Podróże poza ciałem..... 145
Moc uzdrawiania..... 148
.....
Rozdział VI.....
Poszukiwacze nad przepaścią..... 157
Ciemna strona natury..... 157
Histeria czy opętanie..... 160
Ofiary okultyzmu i magii..... 168
Sekty Złego..... 169
.....
Rozdział VII.....
Życie jak teatr..... 175
Paradoksy rzeczywistości..... 176
Klątwy i uroki..... 181
Jedność aż po grób..... 187
Na przekór zmysłom..... 190
.....
Rozdział VIII.....
Ludzie jak marionetki..... 197
Psychologia tłumu..... 197
Psychomanipulacja..... 203
Parapsychologia w szpiegostwie..... 211
W szponach namiętności..... 216
.....
Rozdział IX .....
Granice poznania..... 223
Ignorabimus du Bois Reymonda..... 223
Marzenie Einsteina..... 225
Fizycy bliżej mistyków..... 227
Świat bez granic - czy Bóg gra w kości?..... 229
.....
Bibliografia i źródła ..... 233
Fragment:
Astrologia i alchemia
Początki astrologii są zapewne dawniejsze, niż świadczące o jej uprawianiu źródła pisane. Dokumenty astrologiczne z biblioteki Asurbanipala (669-626 p.n.e.) zawierają, obok codziennych horoskopów przeznaczonych dla króla, również kopie tekstów z czasów Hammurabiego (ok. 1792-1750 p.n.e.) i nawet jeszcze starszych. Dowiadujemy się z nich, że wiedza astrologiczna była szczególnie ceniona i pielęgnowana przez kapłanów. Nie tylko w starożytnej Mezopotamii i starożytnym Egipcie. Astrologia i alchemia rozwijały się również w Chinach, Indiach, wśród Majów i Azteków, a później w starożytnej Grecji i Rzymie.
Astrologia, początkowo uprawiana wyłącznie przez kapłanów jako „boska wiedza”, umożliwiająca zapewnienie pomyślności państwu i jego władcom, z czasem zaczęła zyskiwać wymiar bardziej świecki, a horoskopy zaczęto stawiać również „zwykłym” obywatelom. Prawdopodobnie taka umiejętność stanowiła dla niektórych astrologów podstawowe źródło utrzymania, stwarzając zawód astrologa.
Stanowisko nadwornego astrologa, choć zapewniające prestiż, było czasami zajęciem niezbyt bezpiecznym, a nie spełniający oczekiwań władcy horoskop mógł zaprowadzić jego autora do lochu lub w ręce kata. Zapewne to było przyczyną hermetyzacji języka, jakim posługiwać się zaczęli astrologowie. Poza tym - pewna ogólnikowość i niejasność zapobiegały również kompromitacji wobec klienteli. Zawsze można było wówczas, post factum, znaleźć inną, właściwszą wykładnię. Stawianie horoskopów było, jak się wydaje, bardzo rozpowszechnione już w czasach Pitagorasa (też przecież astrologa), a w czasach starożytnej Grecji do najsłynniejszych należała szkoła astrologiczna Berossosa na wyspie Kos i w Aleksandrii. W Rzymie astrologia również cieszyła się uznaniem, chociaż przesądni Rzymianie przedkładali nad nią wróżbiarstwo, uprawiane, podobnie jak astrologia, głównie przez augurów.
Rozwój astrologii na pewien czas zahamował edykt mediolański i niechętne stanowisko części hierarchii kościelnej, lecz nadal odwoływali się do niej gnostycy i neoplatończycy. Renesans astrologii nastąpił najpierw w krajach arabskich, zwłaszcza w Toledo, Grenadzie i Sewillii, wraz z ogólnym ożywieniem naukowym na Półwyspie Iberyjskim, a od początku XII wieku także w Europie. Na przełomie XII i XIII wieku astrologia stała się uznaną dyscypliną wiedzy, a w XIV i XVI wieku na uniwersytetach w Bolonii, Padwie, Mediolanie istniały samodzielne katedry astrologii. W 1459 taka katedra powstała też w Krakowie dzięki fundacji Marcina Króla z Żurawicy, dając początek słynnej astrologicznej szkole krakowskiej (Marcin Bylica, Jan z Głogowa, Wojciech z Brudzewa). Oprócz sporządzania horoskopów dla władców i możnych, astrologowie starali się również stworzyć teorię Kosmosu, a należeli do tego grona między innymi M. Ficino, Regiomontanus, Agrippa von Netteheim, Paracelsus i Cardano. Astrologia zaczęła podupadać i poszła w zapomnienie w czasach Oświecenia, gdy potępiać zaczęto wszystko, co opierało się bezpośredniemu oglądowi.
Tymczasem - jak zauważył słusznie W. Farkas - astrologia nie jest ani paranauką, ani namiastką nauki, lecz reprezentuje inny, ezoteryczny punkt widzenia. Taki punkt widzenia jest nie do przyjęcia przez współczesną naukę - stąd naukowcy na ogół nie wykazują nawet najmniejszego zainteresowania tą dziedziną wiedzy o tysiącletnich korzeniach. Opublikowany w 1975 roku przez jeden z amerykańskich magazynów artykuł - manifest pod znamiennym tytułem „Zastrzeżenia wobec astrologii” podpisało 186 znanych naukowców, w tym 18 laureatów nagrody Nobla. Zapewne większość z owego szacownego grona, autorytarnie potępiającego astrologię, niewiele na jej temat mogłaby powiedzieć, a kimże jest osoba, wypowiadająca autorytarne sądy bez znajomości rzeczy? Takiego pytania owe autorytety naukowe nie zadawały sobie zapewne, zadał je sobie natomiast dr Percy Seymour, astronom i kierownik planetarium, po tym, jak potępił astrologię w ulicznej sondzie telewizji BBC. Po tym fakcie uświadomił sobie, że wypowiedział się na temat sobie nieznany - i zabrał się do studiowania astrologii.
W kilka lat później dr Seymour miał już zupełnie inny pogląd na astrologię, a w jednym z referatów przedstawił opartą na niej teorię „kosmicznej orkiestry”, w której „cały Układ Słoneczny, a w zmniejszonej skali cały wszechświat - gra skomplikowaną symfonię na liniach sił Ziemi”. Znów wracamy więc do pojęcia harmonii Wszechświata, w którym istnieje ścisły związek wszystkiego ze wszystkim! Bo - faktycznie, na takich właśnie założeniach opiera się astrologia i równie jak ona pogardzana alchemia. Te dziedziny wiedzy łączy zresztą jeszcze jeden istotny paradygmat: dążenie do stworzenia całościowej „teorii wszystkiego” - świętego Graala współczesnej fizyki i astrofizyki.
O stworzeniu jednolitej teorii pola marzył już Albert Einstein i temu zagadnieniu poświęcił ostatnie lata swoich badań naukowych. Nie udało mu się - podobnie, jak żadnemu ze słynnych astrologów i alchemików. Być może nie uda się to także Stevenowi Hawkingowi, który należy do grona „poszukiwaczy” i uważa, że „teoria wszystkiego” pozwoli nam stać się „panami Wszechświata”. Być może Wszechświat nie ma końca w przestrzeni i czasie. Być może dzieją się w nim rzeczy niepojęte i niemożliwe. Być może żyjemy w świecie, który jest tylko brzegiem ograniczającym głębszą rzeczywistość o większej liczbie wymiarów. Jeśli tak wygląda Wszechświat, to my jesteśmy bardzo niedoskonałą formą bytu, rozkwitającego pełnią różnorodności w innych wymiarach... Czy możemy więc opierać poznanie Wszechświata na tak kruchych podstawach, jak nasze zmysły i dostępne nam narzędzia badawcze?
Wróćmy jeszcze na chwilę do manifestu naukowców przeciw astrologii, opublikowanego w 1975 roku przez magazyn „Humanist”. Stał się on na tyle głośny (Paul Feyerabend przyrównał manifest do słynnej bulli papieża Innocentego VIII z roku 1484, która rozpoczęła polowanie na czarownice), że w rok później powstał Komitet Naukowego Badania Hipotez Odnoszących się do Zjawisk Paranormalnych (CSISCOP), z udziałem sceptyków - specjalistów różnych dziedzin nauki, a pracami zespołu kierowali Paul Kurz, profesor filozofii Uniwersytetu stanowego w Nowym Jorku i Marcello Truzzi, socjolog na Uniwersytecie Eastern Michigan oraz wydawca „Humanist”.
„Pierwszą ważniejszą hipotezę, którą zbadano - podaje Encyklopedia zjawisk paranormalnych - postawił francuski psycholog i statystyk Michel Gauquelin: dotyczyła ona przypuszczalnej korelacji miedzy konfiguracją planet w momencie urodzenia a późniejszym sukcesem w określonych profesjach.
Dwaj astronomowie, George Abel i Dennis Rawlins (członkowie założyciele CSISCOP) oraz statystyk Marvin Zelen przeprowadzili odpowiednio zakrojone powtórzenie jednego z badań Gauquelina i doszli do zbliżonych pozytywnych wyników. Tak wiec Kurz, inspirator manifestu skierowanego przeciw astrologii, musiał teraz pogodzić się z dowodem przemawiającym na jej korzyść już w początkach swej krucjaty przeciwko rzekomej irracjonalności.
Nastąpiła po tym ostra rywalizacja, dobrze udokumentowane zarzuty o chęć zatuszowania sprawy, po czym posypały się rezygnacje tak wybitnych członków, jak Richard Kammann z Nowej Zelandii, sceptyczny od lat Eric Dingwall i sam Rawlins, który ujawnił całą historię związaną ze sprawą Gauquelina. (...) Współzałożyciel CSISCOP, Truzzi, również wcześnie odszedł pozbawiony złudzeń...”
Alchemia była nauką hermetyczną. Dążeniem do doskonałości. Złoto - w potocznym pojęciu podstawowy cel alchemii - wcale nie miało takiego znaczenia, jakie przypisuje się alchemikom współcześnie. Już Mircea Eliade zauważył, że nie złoto, lecz żelazo pełniło doniosłą rolę w alchemii. W. Farkas zwraca uwagę na kabalistyczną interpretację słowa ALCHIA, synonimu alchemii dającego w wyniku liczbę 56 i... jednocześnie masy atomowej najważniejszego izotopu żelaza.
„Alchemia to błędny ogród, w którym aż nazbyt łatwo można utknąć albo wybrać niewłaściwy kierunek. Wątpliwe, aby udało go się w całości przebrnąć, pomierzyć i rozszyfrować. Potraktujmy raczej alchemię jako jeden z konarów kosmicznego drzewa poznania, porównując je do jesionu świata Igdrasil z germańskiej mitologii, który podtrzymuje wszechświat, wyrastając z otchłani chaosu ginnungagap i mając korzenie we wszystkich światach. (...) Tak np. alchemia jest bezpośrednim protoplastą chemii, fizyki, produkcji przemysłowej i atomistyki. Alchemiczne metody laboratoryjne i teorie pierwiastków zostały skwapliwie przejęte i powstało z nich to, co dziś rozumiemy przez nowoczesne przyrodoznawstwo. Próżno by jednak szukać w tak zwanym nowoczesnym myśleniu tych elementów, które są wspólne alchemii i astrologii. Chodzi tu o siłę życiową, duchowo-witalne pochodzenie pierwiastków, możliwość transformacji duchowo-ezoterycznej, ciała (energetyczne) astralne i podobne koncepcje sfery ponadmaterialnej. Inna sprawa, że takie właśnie wyobrażenia można dziś bez nadmiernego trudu wyprowadzić z nowej fizyki, czy wręcz znaleźć wśród jej twierdzeń.
Nie inaczej było w przypadku dawnej medycyny i botaniki. Ich duchowo-witalne treści lekceważono jako prymitywną magię, a ich fundamentalny całościowy punkt widzenia (także na ciało ludzkie) uważano za nienaukowy. Treści czysto mechaniczne zostały włączone do naukowej medycyny i farmacji i doprowadziły do sytuacji zdrowotnej, która w naszych czasach zaczyna budzić pierwsze wątpliwości. Nie dość na tym - coraz silniej odczuwana jest potrzeba nowego (a w rzeczywistości starego) spojrzenia całościowego. Człowiek, jak się sądzi, jest czymś więcej niż tylko sumą części i nie powinno się go traktować jak starego samochodu, w którym aż do ostatniej chwili po prostu montuje się części zamienne (...). Pradawne nauki stanowiły zwarty kompleks. Nie było między nimi bratobójczego rozdźwięku. Wiedza ezoteryczna obejmowała wszystko: człowieka i zwierzę, roślinę i minerał, gwiazdy i ziarenka pyłu, leczenie i magię, mechanikę i spirytualizm”.
240 stron
Kod producenta: 01001176
Stan produktu: nowy
Opinie, recenzje, testy:
Ten produkt nie ma jeszcze opinii
Twoja opinia
aby wystawić opinię.
Zapytaj o produkt