Patrzymy na nocne niebo i widzimy niezliczone ilości gwiazd. Wielu ludzi rzadko patrzy w niebo. Jeśliby jednak powiedziano nam, że do Ziemi zbliża się kometa, która zniszczy nasz świat? Och, z jaką uwagą śledzilibyśmy wówczas zbliżanie się owej komety – patrzylibyśmy na każdy centymetr nieba z nadzieją, że może przeleci obok... Czy z rakiem nie jest podobnie?
Podstawowym problemem współczesnej onkologii nie jest trudna diagnostyka i leczenie, ale pojmowanie tej choroby jako wyroku... Choroby onkologiczne odbierane są przez nas prawie wyłącznie jako nieodwracalne zagrożenie życia!
Chorzy widzą w nich często przeznaczenie – karę za grzechy własne i swoich krewnych, a każda zauważona zmiana na ciele lub zły wynik przeprowadzonego badania doprowadza do panicznego strachu – strachu przed śmiercią. To właściwie są KIERUNKI STRACHU!
Nie jestem wprawdzie onkologiem, ale internistą, jednak zadanie, którego się podjąłem, polega na wyjaśnianiu, że większości przypadków onkologicznych można zapobiec i nauczyć się wykrywania choroby we wczesnej fazie rozwoju, a także postępowania w sytuacji, kiedy już wystąpi.
Ryzyko pojawienia się i rozwoju choroby onkologicznej tkwi w każdym z nas, należy więc nauczyć się minimalizowania owych zagrożeń – tak, aby onkolodzy mieli zdecydowanie mniej pracy!
Leczenie osiągnęło niewyobrażalny do niedawna poziom! Trzeba jedynie pokonać ów powszechny strach przed onkologią i uwierzyć w osiągnięcia współczesnej profilaktyki, wczesnej diagnostyki i skuteczność leczenia.
Patrzymy na nocne niebo i widzimy niezliczone ilości gwiazd. Wielu ludzi rzadko patrzy w niebo. Jeśliby jednak powiedziano nam, że do Ziemi zbliża się kometa, która zniszczy nasz świat? Och, z jaką uwagą śledzilibyśmy wówczas zbliżanie się owej komety – patrzylibyśmy na każdy centymetr nieba z nadzieją, że może przeleci obok... Czy z rakiem nie jest podobnie?
Podstawowym problemem współczesnej onkologii nie jest trudna diagnostyka i leczenie, ale pojmowanie tej choroby jako wyroku... Choroby onkologiczne odbierane są przez nas prawie wyłącznie jako nieodwracalne zagrożenie życia!
Chorzy widzą w nich często przeznaczenie – karę za grzechy własne i swoich krewnych, a każda zauważona zmiana na ciele lub zły wynik przeprowadzonego badania doprowadza do panicznego strachu – strachu przed śmiercią. To właściwie są KIERUNKI STRACHU!
Nie jestem wprawdzie onkologiem, ale internistą, jednak zadanie, którego się podjąłem, polega na wyjaśnianiu, że większości przypadków onkologicznych można zapobiec i nauczyć się wykrywania choroby we wczesnej fazie rozwoju, a także postępowania w sytuacji, kiedy już wystąpi.
Ryzyko pojawienia się i rozwoju choroby onkologicznej tkwi w każdym z nas, należy więc nauczyć się minimalizowania owych zagrożeń – tak, aby onkolodzy mieli zdecydowanie mniej pracy!
Leczenie osiągnęło niewyobrażalny do niedawna poziom! Trzeba jedynie pokonać ów powszechny strach przed onkologią i uwierzyć w osiągnięcia współczesnej profilaktyki, wczesnej diagnostyki i skuteczność leczenia.
Patrzymy na nocne niebo i widzimy niezliczone ilości gwiazd. Wielu ludzi rzadko patrzy w niebo. Jeśliby jednak powiedziano nam, że do Ziemi zbliża się kometa, która zniszczy nasz świat? Och, z jaką uwagą śledzilibyśmy wówczas zbliżanie się owej komety – patrzylibyśmy na każdy centymetr nieba z nadzieją, że może przeleci obok... Czy z rakiem nie jest podobnie?
Podstawowym problemem współczesnej onkologii nie jest trudna diagnostyka i leczenie, ale pojmowanie tej choroby jako wyroku... Choroby onkologiczne odbierane są przez nas prawie wyłącznie jako nieodwracalne zagrożenie życia!
Chorzy widzą w nich często przeznaczenie – karę za grzechy własne i swoich krewnych, a każda zauważona zmiana na ciele lub zły wynik przeprowadzonego badania doprowadza do panicznego strachu – strachu przed śmiercią. To właściwie są KIERUNKI STRACHU!
Nie jestem wprawdzie onkologiem, ale internistą, jednak zadanie, którego się podjąłem, polega na wyjaśnianiu, że większości przypadków onkologicznych można zapobiec i nauczyć się wykrywania choroby we wczesnej fazie rozwoju, a także postępowania w sytuacji, kiedy już wystąpi.
Ryzyko pojawienia się i rozwoju choroby onkologicznej tkwi w każdym z nas, należy więc nauczyć się minimalizowania owych zagrożeń – tak, aby onkolodzy mieli zdecydowanie mniej pracy!
Patrzymy na nocne niebo i widzimy niezliczone ilości gwiazd. Wielu ludzi rzadko patrzy w niebo. Jeśliby jednak powiedziano nam, że do Ziemi zbliża się kometa, która zniszczy nasz świat? Och, z jaką uwagą śledzilibyśmy wówczas zbliżanie się owej komety – patrzylibyśmy na każdy centymetr nieba z nadzieją, że może przeleci obok... Czy z rakiem nie jest podobnie?
Podstawowym problemem współczesnej onkologii nie jest trudna diagnostyka i leczenie, ale pojmowanie tej choroby jako wyroku... Choroby onkologiczne odbierane są przez nas prawie wyłącznie jako nieodwracalne zagrożenie życia!
Chorzy widzą w nich często przeznaczenie – karę za grzechy własne i swoich krewnych, a każda zauważona zmiana na ciele lub zły wynik przeprowadzonego badania doprowadza do panicznego strachu – strachu przed śmiercią. To właściwie są KIERUNKI STRACHU!
Nie jestem wprawdzie onkologiem, ale internistą, jednak zadanie, którego się podjąłem, polega na wyjaśnianiu, że większości przypadków onkologicznych można zapobiec i nauczyć się wykrywania choroby we wczesnej fazie rozwoju, a także postępowania w sytuacji, kiedy już wystąpi.
Ryzyko pojawienia się i rozwoju choroby onkologicznej tkwi w każdym z nas, należy więc nauczyć się minimalizowania owych zagrożeń – tak, aby onkolodzy mieli zdecydowanie mniej pracy!
Leczenie osiągnęło niewyobrażalny do niedawna poziom! Trzeba jedynie pokonać ów powszechny strach przed onkologią i uwierzyć w osiągnięcia współczesnej profilaktyki, wczesnej diagnostyki i skuteczność leczenia.
W kulturze chińskiej numerologia i magia liczb były sztukami odczytywania ładu Wszechświata, tak aby podziwiając jego ciągłe zmiany i trwałość, można było zarazem odczuwać współzależność wszystkich rzeczy. Były elementami samopoznania i samodoskonalenia wewnętrznego. Podstawą tych sztuk była wiedza wypływająca z obserwacji „mądrości” przyrody. Wiedza dawała spokój wewnętrzny wynikający z poznania swojego miejsca we Wszechświecie. Miejsca niekoniecznie dominującego i najważniejszego, ale mającego swoje znaczenie w ustalonym porządku „dziesięciu tysięcy rzeczy”. To rozpoznanie i akceptacja pozwalają człowiekowi dostrzegać i wykorzystywać energie istniejące w danym czasie i otoczeniu. Tak aby czas i miejsce zawsze pracowały dla niego i były mu przychylne.
Zdobywając wiedzę, musimy pamiętać, że jest ona raczej zdolnością do tolerancji, zrozumienia, współpracy, nigdy narzędziem dominacji, manipulacji, uzależnienia.
Wiedza daje człowiekowi siłę, aby pozornie nieprzychylne „koleje losu” aktywnie przekształcać w piękną, wspaniałą rzeczywistość; aby te naprawdę nieuchronne i tragiczne – spokojnie ominąć lub znieść z godnością. Daje też mądrość pomagającą odróżnić jedne od drugich.
W tradycji chińskiej los człowieka jest wypadkową trzech naturalnych sił SAN CHAI – trzech rodzajów szczęścia. Przede wszystkim istnieje TIEN CHAI – Szczęście Niebiańskie. To ono decyduje o tym, czy ktoś rodzi się w rodzinie bogatej lub biednej, jako człowiek inteligentny lub ograniczony, oraz o tym, czy jego przeznaczeniem jest sława czy zapomnienie. Druga składowa to TI CHAI – Szczęście Ziemskie. Dotyczy ono powiązań ziemskich: miejsca i warunków, w jakich żyjemy oraz ludzi, jakich spotykamy. Jest też REN CHAI – Szczęście Ludzkie, które jest efektem działania człowieka, jego charakteru i intencji, a przede wszystkim poczynań wobec Nieba i Ziemi.
200 stron